Od dłuższego czasu obserwuję coraz większe zainteresowanie medytacją, można chyba powiedzieć, że staje się ona modna. Gdy opowiadam znajomym czy osobom, które odwiedzają mój gabinet o medytacji, zazwyczaj spotykam się z pozytywną reakcją, wciąż jednak znajdują się osoby, które moje regularne medytowanie komentują słowami „i co Ty tak siedzisz przez godzinę i nic nie robisz?” albo stwierdzają, że takie bezmyślne siedzenie to nie dla nich. Otóż nic bardziej mylnego – medytacja to prawdziwa praca, wymagająca skupienia i konsekwencji – jednak nie musi ona wcale trwać godzinę, mało tego tak naprawdę nie musi się nawet wiązać z siedzeniem na medytacyjnej poduszce. Istnieje wiele form i sposobów medytacji – od formalnej praktyki, podczas której rzeczywiście siadamy w spokojnym miejscu, na specjalnej poduszce, aż po praktyki nieformalne, które wykonywać można nawet podczas zmywania naczyń czy stania w sklepowej kolejce. Zanim jednak wyjaśnię czym różni się bezmyślne siedzenie na poduszce od prawdziwej praktyki medytacji i czym różni się zwykłe zmywanie naczyń od tego, które uznajemy za praktykę nie można nie wspomnieć, że koncentracja, relaksacja i medytacja to trzy zupełnie różne rzeczy, które bywają ze sobą mylone. Podczas koncentracji skupiamy całą swoją uwagę na jednej konkretnej rzeczy, zawężamy naszą perspektywę i koncentrujemy się na jakimś obiekcie, myśli czy zadaniu, wtedy znika wszystko, co nie jest obiektem naszej koncentracji. Podczas relaksacji naszym celem jest całkowite rozluźnienie, doprowadzenie naszego organizmu do stanu relaksu, odprężenia, podczas sesji relaksacyjnej często odpływamy lub wręcz zasypiamy. Medytacja z kolei jest czymś co łączy zarówno relaksację, jak i koncentrację. Podczas medytacji staramy się ustabilizować nasz oddech, rozluźnić mięśnie ale nie pozwalamy na to, aby nasz umysł odpływał tak, jak to się dzieje podczas relaksu. W czasie medytacji koncentrujemy się, tu w zależności od wyboru, na oddechu, mantrze, obiekcie medytacyjnym czy w przypadku praktyki nieformalnej na wykonywanej czynności, jednocześnie pozostając świadomymi wszystkiego, co dzieje się wokół nas. To nie koniec zadania, nasz umysł, który nieustannie podsuwa nam przeróżne myśli, nie próżnuje również w czasie medytacji. Naszym zadaniem jest je po prostu obserwować. To trudne zadanie bo kiedy po trzeciej minucie twojej praktyki w Twoim umyśle znienacka pojawi się myśl o tym, jak to ostatnio koleżanka okropnie się wobec Ciebie zachowała masz ochotę pójść za tą myślą tworząc kolejne epitety opisujące koleżankę i planując jak z tej sytuacji wyjść obronną ręką – a tu zupełnie nie o to chodzi. Cała sztuka polega na zauważeniu danej myśli i nie zrobieniu z nią niczego. A więc pozwoleniu aby ona pojawiła się i zniknęła, nazywamy to często nielgnięciem – po prostu zauważam moją myśl i nie idę za nią. W normalnym życiu myślimy bez przerwy, doświadczamy natłoku myśli, analizujemy, planujemy, wspominamy, te kilka sekund, podczas których następuje przerwa w pojawiających się myślach jest dla naszego mózgu jak SPA – wreszcie może trochę odpocząć, a gdy to się dzieje, zachodzi w nim masa fascynujących procesów, które nieustannie są odkrywane i potwierdzane w kolejnych badaniach. Badania nad medytacją trwają od lat i wciąż dowiadujemy się o kolejnych odkryciach naukowych, które mówią o pozytywnych skutkach, jakie niesie za sobą medytacja. U osób regularnie praktykujących obserwuje się poprawę m.in. w zakresie zdolności uczenia się i zapamiętywania, koncentracji i zarządzaniu emocjami. Sara Lazar – badaczka ze Stanów Zjedznoczonych w swoich badaniach udowodniła, że praktyka medytacji, wiąże się ze zwiększeniem ilości istoty szarej w obszarach mózgu związanych z regulowaniem procesów poznawczych i reakcji emocjonalnych. To nie wszystko, te same badania wykazały, że u osób medytujących zmniejszeniu ulega ciało migdałowate, które odpowiedzialne jest za mechanizm „uciekaj albo walcz” – czyli te nasze decyzje, które podejmujemy pod wpływem emocji, a których później często żałujemy. Inne badania, przeprowadzone w 2005 roku wykazały też, że osoby praktykujące regularną medytację potrafią lepiej rozpoznawać swoje stany emocjonalne, nazywać je i zarządzać nimi. Gdyby komuś było mało pozytywnych skutków medytacji, na pomoc przychodzi dr Jill Bormann, która przeprowadziła badania dotyczące medytacyjnej praktyki z mantrą, czyli powtarzaną frazą czy słowem. Odkryła ona, że u badanych osób, praktykujących ten rodzaj medytacji istotnie zmniejszył się poziom lęku i stresu. Jeśli mimo wszystko, stwierdzasz, że może i to ma sens i zacząłbyś taką praktykę ale jesteś za stary – to muszę Cię rozczarować, ponieważ kolejne badania, przeprowadzone z udziałem osób w różnym wieku wykazały, że medytując, możemy liczyć na wyżej wymienione korzyści, niezależnie od tego czy mamy lat 20 czy 80.
Jaki jeszcze można by znaleźć powód aby nie medytować? Wciąż ta praktyka kojarzy nam się z czymś związanym z praktykami religijnymi. I słusznie, często z nimi właśnie się wiąże, ale równie często nie – istnieją także medytacje świeckie. Jeśli wiec jesteś wyznawcą jakiejś religii, nie ma żadnego problemu aby połączyć medytacyjną praktykę z tym, w co wierzysz. Jeśli jednak chcesz użyć medytacji wyłącznie jako narzędzia do pracy z własnym umysłem, absolutnie nie ma potrzeby abyś stał się wyznawcą czegokolwiek by móc praktykować. Możesz być kimkolwiek chcesz i gdziekolwiek chcesz aby rozpocząć swoją praktykę medytacyjną. Możesz też wybrać swój sposób medytacji, możesz medytować z mantrą, powtarzając kolejne słowa, w ciszy, możesz siedzieć na medytacyjnej poduszce albo na krześle, albo możesz to robić idąc na spacer, stojąc w kolejce czy zamiatając mieszkanie. Ważne byś wtedy robił to całym sobą, nie pozwalając sobie na wędrówki umysłu – przyjmując pozycję obserwatora, tego, co się dzieje w danej chwili w Tobie ale i na zewnątrz.
Gdzie można nauczyć się medytacji? Jeśli chcesz skorzystać z lekcji, dobrze abyś wybrał osobę, która rzeczywiście ma odpowiednią wiedzę, zanim zapiszesz się na jakieś zajęcia, sprawdź najpierw czy są to zajęcia świeckie lub takie, które są zgodne z Twoimi poglądami, nie daj się namówić na wstępowanie do stowarzyszeń czy grup religijnych, których przekazu nie znasz lub które nie są zgodne z Twoimi wartościami. Jak długo trzeba medytować? Wcale nie musisz poświęcać godziny dziennie na medytacyjną praktykę, lepsze będą 3 minuty prawdziwej praktyki, niż godzina siedzenia na poduszce, podczas której tak naprawdę planujesz jutrzejszy obiad. Zacznij więc od kilku minut dziennie, ale rób to konsekwentnie każdego dnia. Jest też jedna zasada, która do mnie osobiście przemawia: jeśli nie masz czasu by medytować przez 5 min dziennie, medytuj 2 razy tyle. I przyznam, że u mnie doskonale się ona sprawdza.